Główną przyczynę takiego stanu należy upatrywać w bardzo intensywnym eksporcie z Polski. Ceny płacone w polskich portach, ale również w wywozie do Niemiec nakręcają koniunkturę wywozową. Już nie po cichu, ale coraz głośniej da się usłyszeć, że może to być rekordowy a wręcz historyczny wynik w bieżącym sezonie, który może osiągnąć od 4,5 do 5,0 mln ton.
Skąd taka sytuacja? Czy dotyczy to tylko pszenicy, czy również kukurydzy czy rzepaku? Generalnie dotyczy to wszystkich zbóż. Ogromne zakupy dokonują Chiny, chcące jak najszybciej odbudować chociażby pogłowie trzody chlewnej. Według wstępnych danych statystycznych, w 2020 roku Pekin zaimportował towary rolne o rekordowej wartości 140,5 mld euro. Jest to o 17,2 mld euro więcej niż w 2019 roku. Chiny są zatowarowane, a to u niektórych wzbudza niepokój.
Wzrost cen kukurydzy to nie tylko wzmożony import do Chin, ale przede wszystkim niepokojące informacje dotyczące warunków agrometeorologicznych w Brazylii, które opóźniają zasiewy kukurydzy. Z racji, że Brazylia jest drugim największym światowym eksporterem kukurydzy (oczywiście pierwsze miejsce zajmują USA) takie informacje powodują wzmożone zakupy, które windują ceny w górę.
Jak to wszystko przełoży się na cenę bułki paryskiej zwanej angielką? Być może cena pozostanie, ale długość bułki się zmieni. Czy i jak wpłynie to na zmianę cen paszy? Zobaczymy, choć puste elewatory wzbudzają dziwne uczucie.