Wzrost popytu na wołowinę w Chinach spowodował trend wzrostowy, który utrzymuję się już od dłuższego czasu. Zmniejszająca się podaż wieprzowiny w CHRL (efekt ASF) wymusiła na obywatelach tego kraju szukanie zamienników. Dotychczasowy import z Australii został całkowicie zawieszony (polityka wpływa na to co mamy na talerzach), dlatego też zaobserwowano zwiększający się wolumen z Ameryki Południowej.
Ten wzrost jest tak duży i tak szybki, że przełożył się na gwałtowny wzrost cen w Argentynie i jednocześnie spadek spożycia tego mięsa, pomimo, że mięso wołowe to integralna część lokalnej kultury. Rząd Argentyny zdecydował się na wstrzymanie eksportu, czym wywołał niezadowolenie hodowców, którzy w ramach odwetu wstrzymali sprzedaż żywca do rzeźni. Jak się można było spodziewać, ceny jeszcze bardziej wzrosły.
Zwiększony popyt w Chinach i problemy związane z pandemią (przerwy w dostawach i pracy rzeźni) w Brazylii, w połączeniu ze wzrostem cen paszy, powoduje, że wołowina zaliczana do szlachetnych mięs drożeje. Amerykanie uwielbiają steki, ale coraz mniej jest chętnych, aby pracować w rzeźniach i zakładach pakowania. Taki paradoks też wpływa na cenę tego mięsa.
Ceny rosną również w Polsce, która jest szóstym producentem wołowiny w UE. Jednakże średnie ceny w Polsce są niższe niż średnia UE, a sposób hodowli i wysoki poziom higieny uboju sprawia, że mięso z Polski jest cenione i poszukiwane przez kontrahentów.